Voyage 2

W rytmie trzy czwarte

Choć lubi awangardę i nocne życie, nadal ma opinię miasta poważnego, dystyngowanego. Na każde cztery kroki, które zrobi się po jego ulicach, trzy poprowadzą w przeszłość. I to jest właśnie w Wiedniu najciekawsze.

Tekst Sławomir Brzozowski

Rano na Kärtnerstrasse, jednej z głównych ulic Starówki, pierwsi pojawiają się zamiatający. Wkrótce po nich nadjeżdżają ciężarówki wypełnione świeżymi warzywami. Po ósmej trudno już przecisnąć się w tłumie. Od rana stoją tu także uliczni grajkowie. Młody skrzypek kłania się nisko każdemu z elegancko ubranych przechodniów, pozdrawiając ich: Grüss Gott Herr Doktor lub Herr Professor. Mieszkańcy stolicy bardzo cenią sobie tytuły i również przedstawiają się jako magister, doktor, profesor.

Nie ucieknie się tutaj nie tylko od tradycji, ale i muzyki. W Wiedniu nawet cech piekarski ma własną orkiestrę. Jej muzycy występują na jednym z placów, a najczęściej granym przez nich utworem jest oczywiście Nad pięknym modrym Dunajem Johanna Straussa młodszego. Przyznają, że mają już dość tej melodii, ale turyści co chwila ją zamawiają. Tej orkiestrze walc zajmuje niecałe 7 minut, podczas gdy na płycie z koncertu w Filharmonii to utwór dziesięciominutowy. Skąd róż- nica? Uliczni muzycy tłumaczą, że dziś walca gra się zbyt szybko, jest to związane z tempem życia. Zresztą sam Dunaj ma bardziej wartki nurt niż kiedyś.

Jeszcze w drugiej połowie XIX wieku był leniwą rzeką, rozlaną szeroko jak Wisła. Gdy utworzono betonowe nadbrze ża, przyspieszył, a wraz z nim życie całego miasta. Na 500 tradycyjnych kawiarni przypada obecnie tyle samo klubów i pubów. Jak chociażby Club Flex, mieszczący się w bunkrze nad kanałem, uznawany za jeden z najlepszych w Europie czy Gust, serwujący 24 godziny na dobę awangardowe brzmienia. Jednak w Wiedniu najważniejszym muzykiem był i zawsze będzie kto inny. Parafrazując stary radziecki temat wypracowania: "Kto jest twoim największym bohaterem i dlaczego Lenin", tutaj mógłby on brzmieć: "Kto jest największym kompozytorem i dlaczego Mozart". W tym roku miasto uroczyście obchodzi 250. rocznicę jego urodzin. W Wiedniu można zwiedzić aż 13 domów Wolfganga Amadeusza. Jest ich tak dużo, gdyż Mozart nie zawsze był w stanie opłacić czynsz i często się przeprowadzał. Również nazwisko Beethovena jest przypisane do wielu rezydencji, on ciągle zmieniał adres, bo bał się, że sąsiedzi podsłuchują, co tworzy i wykradną mu pomysły. W Wiedniu chętnie opowiada się też o Haydnie, grającym na łożu śmierci austriacki hymn, którego jest kompozytorem i o Schubercie, wznoszącym toast na stypie "za tego, kto będzie nast ępny", co wypadło akurat na niego. Ponoć ukrywał trzy swoje kochanki wDreimäderlhaus, budynku będącym pięknym przykł adem stylu biedermaier. Dom otrzymał nazwę od tytułu operetki Schuberta Dreimäderlhaus (Domek trzech dziewcząt).

Miłość wiedeńczyków do muzyki nie zmieniła się od pokoleń. Tylko tutaj przedstawiciele radzieckiego wywiadu zjednywali sobie przyjaciół oferując im nie pieniądze, ale najlepsze miejsca na przedstawienia w Staatsoper. Opera... gdy w 1869 roku ukończono jej budowę, architektów odsądzano od czci i wiary. Krytyka była tak miażdżąca, że jeden z nich powiesił się, a inny zmarł na atak serca. Lecz gdy 12 marca 1945 roku amerykańskie bombowce pozostawiły z budynku jedynie dymiący krater, wiedeńczycy wyszli na ulice płacząc. Operę odbudowano dokładnie jak oryginał (jednym gmach przypomina tort ślubny, innym dworzec kolejowy), a dzień jej powtórnego otwarcia w listopadzie 1955 roku stał się dla miasta początkiem nowej ery. Gdy uniosła się kurtyna i zabrzmiały pierwsze dświęki Fidelia Beethovena, owacja była tak wielka, że opera omal po raz drugi nie stracił a dachu.

Wielu śpiewaków twierdzi, że w jej wnętrzu głos brzmi inaczej niż na innych scenach świata - czyściej i wyżej. Trudno też jednoznacznie określić sam styl gry Wiedeńskiej Orkiestry Symfonicznej. Inne orkiestry są może bardziej precyzyjne, perfekcyjne, ale żadna nie wkłada w grę tyle serca i entuzjazmu. W Wiedniu kryzys gabinetu politycznego może przeminąć bez większego echa, lecz pogłoski o zmianie zarządu państwowej opery rozniosą się błyskawicznie po mieście i wywoł ają gorące dyskusje. Noworoczny koncert filharmoników wiedeńskich, transmitowany co roku 1 stycznia, ogląda w telewizji miliard osób. Aby kupić bilet, starania trzeba rozpocząć 2 stycznia poprzedniego roku. Nie może być inaczej w mieście, gdzie śpiewaczki operowe są większymi gwiazdami niż najlepsze nawet piosenkarki rockowe. Muzyka i taniec to dusza Wiednia. Kulminacyjnym punktem sezonu dla śmietanki towarzyskiej jest bal w Operze, spotkanie towarzyskich elit, "noc nad nocami" odbywająca się w ostatni czwartek karnawału. Ubrane w białe suknie debiutantki czekają na swój pierwszy w życiu walc, a póśniej kolejne, aż do świtu. Nazajutrz, jak Kopciuszek, wracają do szarej rzeczywistości. Dziewięciu na dziesięciu wiedeńczyków mieszka w blokach - gęstej zabudowie wokół centrum. Jeszcze w latach 50. XX wieku dwie trzecie mieszkań nie miało łazienek, a jedna trzecia również bieżącej wody. Ale mieszkańcy nie chcieli przeprowadzać się gdzie indziej. Większość z nich za nic nie opuściłaby ulicy, gdzie w małej restauracji na rogu co sobota mężczyśni grają w karty, a ich żony chodzą plotkować do kawiarni po przeciwnej stronie. Gdzie wieści przekazywane są z balkonu na balkon w małych podwórkach studniach.

Wiedeńczycy nie lubią zmian, chcą mieć sąsiadów, tak jak przyjaciół - na całe życie. Wydaje się, że równie starannie chcieliby selekcjonować turystów. Nie ukrywają, że czekają na gości o wyrafinowanym smaku i wyrobionym guście artystycznym. Tutaj przyjeżdża się głównie po to, by podziwiać zabytki. Większość znajduje się na Starym Mieście (Innere Stadt) otoczonym bulwarem Ringstrasse. Kościoły, biblioteki, pałace i muzea oddalone są od siebie o kilkanaście minut spacerem. WWiedniu nawet ci, którzy niezbyt lubią muzea, powinni znaleść dla nich czas. Cieszą się one takim powodzeniem, że wciąż otwiera się kolejne. Zbiory Muzeum Historii Sztuki powstawały przez pięć wieków, są tu wybitne dzieła malarstwa od XVI do XVIII stulecia, w tym wiele płócien Rubensa, a także unikatowe zabytki sztuki antycznej. W stolicy Austrii można przekonać się, że wszystko warte jest kolekcji, znajduje się tu m.in.Muzeum Pożarnictwa, Rowerów, Chleba, Tytoniu, Marcepana, Schnapsów, Esperanto. Kamienne siekiery sprzed 3000 lat, cegły ze znakiem Dziesiątego Legionu Rzymskiego, ozdoby z bursztynu, żelazne kule to eksponaty Muzeum Historycznego. Wiedeń przyciągał osadników od bardzo dawna. Przez lata był położonym najbardziej na wschód zachodnim miastem Europy.


WIEDEŃ

Niegdyś stolica imperium, w którym mówiono kilkunastoma językami, obecnie stolica małego państwa, wyjątkowo długo wstrząsanego dreszczami zimnej wojny. Tutaj zawsze mówi się z większym zapałem o przeszł ości niż przyszłości. Ilu wiedeńczyków potrzeba, aby zmienić żarówkę? Dwudziestu. Jeden zmienia, a dziewiętnastu narzeka, o ile lepsze były niegdyś żarówki.

Jan Kiepura po powrocie z Wiednia stwierdził, że jest to miasto pełne duchów,których obecność czuł podczas każdego spaceru po Ringstrasse. Wśród nich jest też duch młodego człowieka z prowincji, pragnącego bardzo żyć ze sztuki. Opisywał Ringstrasse jako "magiczne miejsce z arabskich nocy", a opery Wagnera jako "tak wielkie, że czuję przy nich swą małość". Nie został jednak artystą, Akademia Sztuk Pięknych dwukrotnie odrzuci- ła jego podanie. Zmienił więc zainteresowania i ton swych wypowiedzi. Po sześciu latach Adolf Hitler opuścił Wiedeń i wyjechał do Niemiec. Rok póśniej wybuchła I wojna światowa i rozpadło się wielkie imperium. Po następnych dwóch dekadach Austria zniknęła z mapy. Wiedeń, w którym naziści dostąpili ciepłego przyjęcia w 1938 roku, słono zapłacił za tę gościnność, alianci najpierw go zbombardowali, a potem, podobnie jak całą Austrię podzielili na sektory okupacyjne. Kraj uzyskał niepodległość dopiero w 1955 roku. O przeszłości i duchach nie sposób zapomnieć w intrygującym Muzeum Obrzędów Pogrzebowych, jedynym tego typu w Europie. Można w nim obejrzeć np. sztylet do przekłuwania serca czy dzwonki dla przebudzonych w grobie. Osoba przez pomyłkę pochowana żywcem, odzyskawszy świadomość, mogła za ich pomocą wszcząć alarm.

Mieszkańcy stolicy Austrii mają specyficzne upodobanie do flirtowania z własną śmiercią. Oddają je popularne tu powiedzenia: "W Wiedniu" musisz umrzeć, aby żyć długo" lub: "Gdy dla Niemca sytuacja jest poważna, ale nie beznadziejna, dla wiedeńczyka jest beznadziejna, ale nie tak powa żna". Zakłada się tutaj specjalne konta w banku przeznaczone na huczny pogrzeb i często chodzi się na spacery na Cmentarz Centralny, który ma większą powierzchnię niż Starówka i więcej grobów (prawie 3 miliony) niż stolica liczy mieszkańców. Nawet w pieśniach nuconych w tawernach wiedeńczycy często flirtują ze śmiercią. Może to cień wielkiej monarchii, która pozostawiła po sobie szczątki 143 Habsburgów? Przez trzy wieki członków królewskiego rodu chowano ze specjalnym ceremoniałem. Zwłoki poddawano sekcji, serca lokowano w srebrnych urnach w Augustinerkirche, zabalsamowane ciała w Krypcie Cesarskiej, a wnętrzności głęboko pod katedrą św. Stefana. Katedra jest obowiązkowym punktem zwiedzania miasta, choć większość świątyń zasługuje tu na uwagę. Kościoły Wiednia mają więcej złota wswych ołtarzach niż skarbiec niejednego kraju. Barokowy rozmach architektów można też podziwiać w pałacu w Hofburgu, zimowej rezydencji cesarskiej. Ogromny kompleks usytuowany w środku miasta, wznoszony przez 700 lat, składa się z 18 budynków i 20 dziedzińców.

Cała zabudowa wiedeńskiej Starówki jest gęsta, jej powierzchnia nie zmieniła się przez kilkaset lat, ale domy nie wydają się być ściśnięte. To właśnie zasługa baroku, stylu lekkości. W pa- łacach XVIII-wiecznych możnowładców o rześbionych z wdziękiem fasadach obecnie mieszczą się urzędy, ale pulchne aniołki wciąż podtrzymują tarcze z herbami i insygniami. Natomiast przełom XIX i XX wieku to czas Otto Wagnera, architekta-wizjonera, twórcy europejskiego modernizmu oraz Gustawa Klimta, wybitnego malarza. Pierwszy zastał Wiedeń barokowy, a zostawił również secesyjny, jego dziełem jest m.in. budynek Pocztowej Kasy Oszczędności oraz stacji kolei Schönbrunn. Po drugim został y obrazy stanowiące dziś ozdobę wiedeńskich muzeów. Obaj byli twórcami ruchu Wiedeńskiej Secesji, który powstał w 1897 roku, gdy grupa młodych artystów zbuntowała się przeciwko tradycyjnej sztuce i stworzył a nowatorski, modernistyczny styl. Młodzi wiedeńczycy XXI wieku również mają wiele pomysłów. Dwudziestoparoletni architekci, styliści i projektanci pracują nad przyszłym wizerunkiem miasta. Prawie całe śródmieście to wielki plac zabaw, a jego obrzeża - plac budowy. Naprzeciwko katedry św. Szczepana stoi nowoczesny dom towarowy Haas Haus - postmodernistyczna świątynia konsumpcji. Nad Dunajem osiadła dzielnica hi-tech: drapacze chmur, ultranowoczesne biurowce i kompleksy mieszkalne, które wprawiają w zachwyt miłośników współczesnej architektury.

Na Lowengasse stoi najbardziej niezwykły budynek mieszkalny współczesnego Wiednia - dom Hundertwassera. Powstawał w latach 1983-86, zrywając ze wszystkimi tradycjami i konwencjami, pełen krzywizn, kolorów, płytek, drzewa, ceramiki i roślin stał się manifestem architektury przyjaznej dla człowieka, mekką studentów sztuk pięknych. Wśród młodzie ży bardzo popularna jest Mariahilfer Strasse - jedna z najdłuższych (2 km) i najbardziej znanych ulic handlowych miasta, ciągnąca się od Dworca Zachodniego do centrum.

Obok sklepów z szyldami "ck dostawca dworu" znajdują się butiki CK - Calvin Klein. Młodzi artyści spotykają się, dyskutują i prezentują swoje prace w Museumsquartier. To jeden z największych kompleksów kulturalnych na świecie, istniejący od 2001 roku. Są w nim muzea, teatry, kina, galerie, a także odrębne centrum dla dzieci. Nie tylko najmłodsi, ale również ich rodzice doskonale bawią się w wesołym miasteczku na Praterze. Obszar położony między Dunajem i jego kanałem kiedyś był cesarskim terenem łowieckim. Diabelskie Koło o średnicy 61 metrów, czyli wysokości 20-piętrowego wieżowca, stanowi jeden z symboli Wiednia. Prater ma liczne ścieżki spacerowe, rowerowe, korty tenisowe, pole golfowe i tor wyścigów konnych. Jednak konie najchętniej ogląda się w słynnej Hiszpańskiej Szkole Jazdy, mieszczącej się w jednym z barokowych budynków kompleksu Hofburga. Dwa razy w tygodniu odbywają się pokazy, a 64 trenujące rumaki można codziennie oglądać na porannych ćwiczeniach. Śnieżnobiałe ogiery z purpurowymi siodłami, obszywanymi złotem unoszą niemal w powietrzu jeśdśców w brązowych mundurach, czarnych butach i białych bryczesach.